sobota, 30 stycznia 2021

Lone Sloane

Ponoć "never say never", zatem raz jeszcze przyszło mi przynudzić trochę z okazji kolejnej premiery ;) Okazją ku temu jest niecodzienny jak na tę grupę komiks, ale zanim do niego przejdę, chciałbym nieco przybliżyć kulisy powstania tej translacji. Otóż rok temu z okładem zwrócił się do mnie kolega z popularnego "portalu dla ssaczy", prosząc o pomoc w przygotowaniu jego tłumaczenia. Z niemałym zdziwieniem stwierdziłem, że chodzi o dzieło jednego z najbardziej oryginalnych rysowników, jakich wydał na świat XX wiek. Zaproponowałem publikację na niniejszym blogu i... pozostało to bez echa. Ciężko było mi to przełknąć, ale przecież nic na siłę i projekt wylądował w komiksowym limbo. Minęły miesiące, tłumacz sam skontaktował się z grupowiczami i okazało się, że pod innym nickiem już kiedyś współpracował ze sceną! Po tej rewelacji sprawy nabrały tempa i udało się zebrać ekipę do edycji i wklejki, czego owocem jest dzisiejsza premiera. A o jaki tytuł chodzi i czyjego autorstwa całe to zamieszanie? zapytacie. Otóż mam zaszczyt przedstawić Wam debiutancki album legendarnego Philippe'a Druilleta, współzałożyciela (wraz z Moebiusem i Dionnetem) "Wyjącego metalu", czyli magazynu "Métal hurlant", designera przy produkcji "Sorcerera" Williama Friedkina, czyli remake'u "Ceny strachu", autora plakatów do "Walki o ogień" i "Imienia Róży" i wreszcie komiksiarza, który odcisnął swe piętno na twórczości wielu innych artystów m.in. nieodżałowanego Waldemara Andrzejewskiego, którego "Wehikuł czasu" i "Wojna światów" wg Wellsa są tego dobitnym przykładem. Przez całe dziesięciolecia nie dane nam było zapoznać się z twórczością Druilleta w rodzimym języku, bo fragmenty Vuzza w "Komiksie-Fantastyce" i amatorska translacja drugiego tomiku jego przygód wiosny nie czynią. Kilka lat temu "Wielki E" wydał wreszcie opus magnum autora, jakim jest cykl przygód kosmicznego awanturnika Lone Sloane'a. Nie wiedzieć czemu pominięto jednak wprowadzenie do serii i niniejszym nadrabiamy tę stratę. Lojalnie jednak ostrzegam, że "Tajemnicy otchłani" daleko do rozbuchanych, barokowych kadrów w późniejszych albumach i przedsmak tego znajdziecie dopiero w dodatkowej historii na końcu prezentowanej translacji. Należy jednak pamiętać, że były to w zasadzie pierwsze kroki młodocianego wówczas autora i zaledwie zwiastun późniejszego stylu. Wystarczy zatem odrobina kredytu zaufania i rozkoszowanie się wyobraźnią rysownika, czego serdecznie życzę wszystkim podczas lektury poniższego albumu sprzed 55 lat... Smacznego!

                                                                                                                    ~szybkilester




Lone Sloane '66 - Tajemnica otchłani

Scenariusz, rysunki, szkice i kolory: Phillipe Druillet

Tłumaczenie: Niepytaj
Obróbka/grafika: myga
Korekta: j13, Gruumsh, szybkilester 

1 komentarz:

Nonokamomose pisze...

Piękna niespodzianka i rarytas dla koneserów.
Do pełni szczęścia brakuje tylko zapowiedzi, że kol. Niepytaj nie powiedział tym albumem ostatniego komiksowego słowa...