sobota, 30 maja 2020
Blood Red Lake
Blod Red Lake
Danny i Nathan są podekscytowani. Zmierzają na mega imprezę roku, wisienkę na torcie na zakończenie roku, mają przebyć 1300 kilometrów z najładniejszą dziewczyną z liceum i jej równie atrakcyjną przyjaciółką. Prawdziwy dar boży dla dwóch frajerów! Z wyjątkiem okropnego pasożyta, który wprosi się na wycieczkę i zrujnuje imprezę. Uroczystości wkrótce zamienią się w masakrę...
KOMIKS DLA DOROSŁEGO CZYTELNIKA!
scenariusz: Christophe Bec
rysunki: Renato Arlem
kolory: Jean-Jacques Chagnaud
Status serii: one-shot
Tłumaczenie: Venda
Obróbka/grafika: myga
Korekta: Gruumsh, j13, szybkilester
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
13 komentarzy:
Zdecydowanie najlepsza historia spod pióra Beca: bez dłużyzn znanych z jego "tasiemców" i choć może kojarzyć się początkowo z "teenage slasherem", to jednak opowieść ma apokaliptyczno-kosmiczny wydźwięk. Brawo, Venda, i...chcemy więcej!
Zacny szybkilester użył liczby mnogiej, więc mój post jest jakby zbędny, potwierdzam tylko: chcemy więcej! Brawo Venda!
A teenage slasher nie jest taki zły. Rzekłbym nawet, że z tym gatunkiem jest jak z porno: lepszy teenage slasher niż geriatric slasher.
A ponoć nie lubisz młodzieżowych produkcji... To jak to w końcu jest, hę?
Ależ, drogi szybkilestre, nigdy nie pisałem, że nie lubię "młodzieżowych produkcji"! Nie lubię INFANTYLNYCH produkcji dla dzieci, a zwłaszcza dla ZDZIECINIAŁYCH dorosłych!
A mógłbyś rozwinąć tę jakże górnolotną myśl? Co prawda odpowiedź jest bardziej niż przewidywalna, ale a nuż mnie zaskoczysz swoimi wywodami i być może konstruktywną krytyką, bo na pierdologię stosowaną chyba nikt tutaj nie ma ochoty...
Ani to myśl górnolotna, ani odkrywcza, a na dodatek nienowa: wiele utworów literackich, filmowych, muzycznych, jest ciekawa, oryginalna, frapująca ALBO też prymitywna, infantylna, schlebiająca najniższym gustom. Sam potrafisz podać przykłady tych ostatnich w komiksie, więc moja rola jest zbyteczna. A jeśli będziesz twierdził, że nie, to ja Ci UDOWODNIĘ, że potrafisz podać tytuły komiksów dla zdzieciniałych dorosłych.
I jaka "konstruktywna krytyka"? Przecież ja niczego nie krytykuję, piszę o MOICH gustach. Nie mam nic przeciwko tytułom dla, hm, mniej wymagającego widza, tak samo jak nie mam nic przeciwko disco-polo. Widzę gości, którzy są po prostu szczęśliwi słuchając takiej muzyki ale na szczęście żaden szybkilester nie strofuje mnie tam jeszcze, gdy takim gościom mówię, że uciekam do domu posłuchać np. brytyjskiej sceny niezależnej lat osiemdziesiątych.
No właśnie poprzez uporczywe porównania komiksów dla "dojrzałych czytelników" z tymi przeznaczonymi dla "zdziecinniałych dorosłych" jak najbardziej krytykujesz te drugie! Gdybyś poparł swoje słowa tezami świadczącymi o słuszności takiego stwierdzenia, to wtedy nazwałbym je konstruktywną krytyką. Tymczasem z uporem maniaka dajesz do zrozumienia, że publikując komiksy dla nastolatków schlebiamy "najniższym gustom" czytelników. Tymczasem naszą hobbystyczną (sic!) działalność kierujemy do WSZYSTKICH miłośników tej formy sztuki i nie ma najmniejszego znaczenia, czy są to komiksy "for mature readers", czy też te opisujące zmagania superbohaterów ze superzłoczyńcami. Mógłbym napisać rozprawkę o genezie powstania tych drugich, ich wpływie na popkulturę czy wreszcie mniej lub bardziej ukrytych odniesieniach do mitologii, religii bądź wręcz "kultury wysokiej", ale po co? Nie zmienisz swego podejścia ani nie oprzesz się pokusie sprawdzenia, czy aby szybkilester nie ma przypadkiem choćby części racji. Tajemnicą poliszynela jest to, że raczej nie należę do fanów SH i wolę czytać zupełnie inne historie. Nie oznacza to jednak, że gardzę komiksami o gościach w trykotach lub męczy mnie ich sprawdzanie przed publikacją: dobra historia pozostaje dobrą historią bez względu na to, czego dotyczy. Sam nierzadko byłem zdumiony treściami zawartymi w niektórych tytułach, do których zachęciła mnie rekomendacja kolegów, a z własnej woli pewnie nigdy bym się nie zabrał. Polecam zatem poszerzenie horyzontów, większą elastyczność i...mniej upierdliwe komentarze czy protekcjonalne słowa zachęty do tłumaczenia jak największej ilości komiksów "europejskich", bo odnoszą zgoła odmienny od zamierzenia skutek i tym bardziej utwierdzają nas w przekonaniu, że postępujemy jak najbardziej właściwie. Jeśli nie odpowiada Ci nasza "polityka wydawnicza", to zapraszam do księgarń albo blogów typu europeanclassiccomics, bo my nie zejdziemy z raz wybranej drogi. Poza tym zawsze możesz dołączyć do którejś z grup i wykazać się swym wyrafinowanym gustem, tłumacząc, korygując lub wklejając wybrane przez siebie tytuły: drzwi są zawsze otwarte dla współpracy... No i "last but not least": na przyszłość uważniej dobieraj słowa, bo nie czuję się "zdziecinniałym" i ze względu na swoją wrodzoną wręcz aspołeczność w przypadku usłyszenia czegoś takiego w realu moją reakcją nie byłyby parlamentarne słowa. Z uwagi na to, że czytają nas również dzieci, powstrzymam się od obelg i "machania szabelką", bo byle fiut potrafi się napinać w sieci, siedząc w zaciszu domowego ogniska, a ja jestem wychowany na kulturze wspomnianej sceny brytyjskiej, ale tej bardziej zadziornej i kojarzącej się z lumpenproletariatem. Preferuję zatem argy bargy, a nie pierdololo, więc jeśli nadal masz zamiar nas obrażać, to może mała sesja w realu, misiu?
Tanie sztuczki erystyczne są mi obce,cenię Twoją inteligencję i proszę pokornie o docenienie na tyle mojej, aby mi nie wmawiać, że kogoś obrażam.
Nie piszę przy infantylnych komiksach, że są żałosne, po prostu je omijam, przecież translatorzy przy nich tak samo się napracowali jak przy tytule, o którym w temacie mamy przyjemność dzielić się wrażeniami (bez obrazy i bez pogróżek, przynajmniej z mojej strony).
Bardzo mi odpowiada Wasza "polityka wydawnicza", która oprócz rzeczy dla mniej wymagającego Czytelnika pokazuje też lekturę dla tego "bardziej". Więc, proszę raz jeszcze, nie odmawiaj mi tej przyjemności podziękowania Wam za lekturę nie infantylną, podziękowania zaś za lekturę infantylną pozostawiając innym.
Lekturę, podkreślmy to raz jeszcze, sprawiającą owym innym Czytelnikom taką samą przyjemność jak mnie powyższy tytuł.
Bezkrytyczny zachwyt nad wszystkim, co publikujecie, rodziłby chyba pytanie o jego szczerość, nie sądzisz?
Z wyrazami podziwu, szacunku i podziękowania za Waszą darmową, ciężką i jakże czasami niewdzięczną (:)) pracę.
No jeśli określenie "zdziecinniali dorośli" nie jest obraźliwym, to najwidoczniej mam problem z agresją i jej powstrzymywaniem... Również tania (?) erystyka jest mi obca i zareagowałem być może zbyt impulsywnie, ale...patrz wyżej. Piany w necie bić nie zamierzam, więc mam nadzieję, że darujemy reszcie te przekomarzania. Za podziękowania w imieniu swoim i kolegów dziękuję. "Bezkrytyczny zachwyt" rzecz jasna jest równie słaby, jak złośliwe krytykanctwo: osobiście nie zależy mi na żadnych zachwytach, bo dłubię przy translacjach głównie dla własnej frajdy. Natomiast zawsze stanę murem za kolegami, dla których "infantylne komiksy" stanowią prozę życia czy po prostu znakomity sposób na spędzenie wolnego czasu. Z czystej ciekawości zapytam zatem, czy znasz/czytałeś serię "Alias" Bendisa albo znakomitego "Fury'ego"? O komiksach Millera, Morrisona czy Remendera tylko napomknę... Czy również zaliczysz powyższe do literatury "niższych lotów"? Ciekawym opinii, bo osławiony "komiks europejski" nie zawsze (a wręcz często) nie wnosi nic ciekawego, powielając kalki wcześniejszych tytułów...
Rzeczywiście, z tą agresją to chyba naprawdę coś u ciebie nie tak, mnie jednak martwi inna rzecz. Prowadzisz ze mną dyskusję w sposób - nazwijmy sprawę po męsku - nieuczciwy. Wkładasz mi w usta niewypowiedziane opinie, podajesz przykłady zacnych twórców i zacnych serii (znanych mi oczywiście) sprawiając wrażenie jakbym to owe przykłady oskarżał o infantylizm.
Tymczasem to nieprawda.
Naszą sytuację bowiem można porównać do takiej scenki (mam nadzieję, że teraz zrozumiesz, albo przestaniesz udawać, że nie rozumiesz).
Oto Grumik prowadzi przedni lokal w mieście, w którym regularnie stołuję. Jako dojrzałe chłopisko biorę się za golonkę. Pycha! Przy stoliku obok dzieciarnia z rodzicami wcinają kotleciki z kurczaczka. No i smacznego!
Nie omieszkałem podziękować kucharzowi za pyszną golonkę. Ale za kotleciki to niech podziękują ci obok!
I wtedy wyrasta przede mną agresywny kierownik sali i naskakuje, abym za wszystko dziękował co w menu, bo inni kucharzew też się napracowali, i abym nie ważył się mówić, że z pewnych dań to ja już wyrosłem, bo na przykład ten tam przy stoliku pod oknem nie wyrósł!
Zaczęło się od tego, ze podziękowałem W TYM TEMACIE Tłumaczowi TEGO KOMIKSU, a Ty napadasz na mnie, że jakieś inne uważam za dziecinne. A nie wolno mi tak uważać?!
I naprawdę już proste wyjaśnienie kwestii komiksu europejskiego. Jak każdy inny może on być dobry lub zły lub w stanach pośrednich. Ja się cieszę na komiks europejski bo jest on w porównaniu z komiksem amerykańskim wybitnie niedoreprezentowany, że tak to określę, u Grumisiów. A zawsze fajnie mieć większy wybór, nieprawdaż?
Z komiksowym pozdrowieniem!
Ech, czyli jednak pierdologia stosowana... Niczego ci w usta nie wkładam: sam swego czasu lubowałeś się w określeniach typu "strzelający promieniami z d..." (nota bene nigdy nie spotkałem się z takim komiksem: podasz jakiś przykład niedoinformowanemu huliganowi?) albo z uporem maniaka i domniemaną wyższością swych gustów pisałeś (i nadal piszesz!) o miałkości tytułów z DC czy Domu Pomysłów. Zaprzeczysz? Przykład golonki i kurczaka kojarzy mi się ze znanym tekstem sprzed lat o "wyższości świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą": poważnie sądzisz, że ta pierwsza jest bardziej "męska"? Poza tym możesz sobie uważać, co tam tylko chcesz, ale obrażaj kolegów na podwórku, bo chyba wyraziłem się jasno w sprawie kwestii "zdziecinniałych dorosłych": to pogardliwe i pretensjonalne określenie i moje "problemy z agresją" nie mają nic wspólnego z tym osądem. Większość z nas jest jak najbardziej dorosła, mamy rodziny, wychowujemy dzieci (a nawet wnuki, jak w moim przypadku) i nazywanie nas zdziecinniałymi obraża tak samo jak wulgaryzmy rzucane prosto w twarz. "Napadłem" na ciebie? Jezu, mam swoją przeszłość i zdarzało się mi "nabroić" (i odpokutować za to w stosownej instytucji), ale takie pierdololo tylko każe mi wątpić w twoją domniemaną dorosłość. GruMiK jest "Grupą Miłośników Komiksu" i to każdego rodzaju, nie tylko "europejskiego" czy tego dotyczącego SH: jeśli masz z tym problem, to po kiego grzyba tu zaglądasz? Zresztą w komentarzach na EK wypisywałeś jeszcze większe bzdury, czyli nawet mając pod nosem frankofony, hiszpańskie, włoskie czy niemieckie tytuły, nie omieszkałeś rzucić złośliwości pod adresem tych superbohaterskich. Kto z nas jest więc nieuczciwy i naciąga fakty? No i tak, fajnie jest mieć większy wybór, ale równie fajnie jest spędzać czas z rodziną, znajomymi czy w kinie, teatrze bądź na koncercie. Chcesz więcej, lepiej, bardziej "europejsko"? To rusz 4 litery, dołącz do którejś z grup, zaskocz nas swoim wyborem, zamiast wysuwać roszczeniowe prośby i obrażać fanów komiksu SH. Szkoda mi nerwów na dalszą polemikę: zaraz siądę do sprawdzania komiksów - a jakże! - superbohaterskich i nie sprowokujesz mnie już do żadnej riposty, bo chyba lekceważenie trollingu jest najlepszym wyjściem. Gdyby to ode mnie zależało, to cała ta dyskusja nie miałaby racji bytu, a już z całą pewnością twoje durnowate teksty o fanach i twórcach SH: żyj i pozwól żyć innym, komentuj sobie, co tam chcesz (póki możesz), ale szanuj wybory innych i daruj nam tych utyskiwań...
No, rzeczywiście trzeba zakończyć dyskusję, skoro - co piszę z prawdziwą przykrością - posuwasz się już do kłamstwa. Z Twoich słów wynika, że to Grumisiów nazywam "zdziecinałymi dorosłymi", a nie czytelników bezkrytycznych wobec prymitywizmu niektórych fabuł, i że to w ogóle obraza a nie żartobliwe określenie, że wszystkie komiksy Marvel i DC to infantylizm (a nie wszystkie) i przede wszystkim z uporem godnym lepszej sprawy wciskasz mi rolę gościa, który tu przyszedł i wybrzydza i ośmiesza Waszą robotę.
Przeczytaj ten wątek od początku - ja tu przyszedłem PODZIĘKOWAĆ za"Blod Red Lake", a kiedy to uczyniłem NAPADŁEŚ NA MNIE SŁOWNIE, że podobno nie lubię takich komiksów... Schizofrenia?
Co do strzelania promieniami z tyłka - to określenie, niestety nie moje, pochodzi jeszcze z czasów świetności forum komiksowego Gildii. To taka figura retoryczna.
A powiedz mi, tak szczerze, jaka jest różnica, czy gość strzela promieniami z tyłka czy z oczu? To jedno jest niby bardziej prawdopodobne od drugiego?
Na koniec oczywiście, jak zabrakło argumentów rzeczowych, musiały się pojawić argumenty ad personam. Co do mojego ruszenia 4 liter i dołączenia do grup translatorskich:
No przecież ruszyłem. Jestem na PST już od jakiegoś czasu i nie będę tu palcem pokazywał, kto mnie do tego wciągnął (bo ta agresja :) ).
ALE NIE UPRZEDZAŁEŚ MNIE WTEDY, że jak sam zacznę dokładać swoją cegiełkę do spolszczania komiksów, nie będzie mi już wolno pisać, że jedne komiksy lubię bardziej od innych, a pewnych - O ZGROZO! - nie lubię w ogóle!!!
Powyższa dyskusja pokazuje że nieumiejętne dziękowanie jaśnie panom translatorom skutkuje chamskim pouczeniem delikwenta. Bo on ma prawnuki i siedział. Chcesz czytać ich arcydzieła ? To rusz 4 litery i zacznij sam tłumaczyć. Chamstwo było min. na Eurokomiksach i u Dannego. Może wszędzie to byli ci sami ludzie. Nie wiem bo nie interesuje mnie to. Jesteście jak chamskie sprzedawczynie, chamscy urzędnicy czy chamscy lekarze. Gówniane i chore komiksy tłumaczone przez ludzi bez kultury. Jeżeli nie podoba ci się to co napisałem to po co czytasz nieprzychylne komentarze.
Prześlij komentarz